wykorzystując prywatne
AZS UWM proszący o anonimowość. - Na własną rękę, wykorzystując prywatne znajomości, załatwiliśmy skierowanie do odpowiedniego specjalisty, bo nasza uczelnia nie ma lekarza sportowego. Nawet trener mojego syna nie zadzwonił, by dowiedzieć się, jak czuje się jego zawodnik. Jesteśmy w dołku, ponieważ syn wrócił z międzynarodowych zawodów z bardzo poważnym urazem. Tymczasem nikt z klubu nam nie pomógł - mówi ojciec reprezentanta
Dodaj komentarz